22 lutego 2011

43 / 365


Mrok, mord, dupa. Przy takim nastawieniu pasujące obrazki to zatrzaskujące się na wieki wierzeje, opadające z łoskotem kraty czy cichy świst toporu kata. Znużenie po ciężkim dniu spowodowało, że zamiast szukać obiektu, postanowiłam wrócić do domu i położyć się spać. I pewnie by mi się udało, zwłaszcza, że natchnienie ma dziś wolne, gdyby nie poczucie obowiązku. 

Nie mam pomysłu, wszystkie zdjęcia do kitu. Chrzanić artyzmy i sztukę. Opcja minimum: białe, sterylne światło zza drzwi - nie wiadomo czy zamykających się, czy otwierających. Coś się kończy, coś się zaczyna, ale fajnie nie jest. Tylko jak się ma w domu 7 dużych kotów (kociąt nie liczę, bo jeszcze nie są samobieżne), to zrobienie zdjęcia nie zawierającego kota jest mission impossible. Poddaję się. Zgrywam zdjęcia do komputera i widzę - jest! Lokalne drzwi do Narni. Niech się tak stanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz