20 stycznia 2012

Projekt 52

Projekt52 czyli 52 zdjęcia w 52 tygodnie.

Łatwiejszy i trudniejszy jednocześnie. Łatwiejszy - bo nie ma już tej obłędnej codziennej gonitwy za zdjęciem. Trudniejszy - bo zdjęcia są na temat.

Do biegu, gotowi, start!

Słowo wyjaśnienia dla tych, którzy obserwują mnie na G+: numeracja nie będzie się zgadzać, bo tamten projekt jest o dwa tygodnie do przodu. Te dwa pierwsze zdjęcia pojawiły się i tutaj (1 i 5 stycznia), ale głupio zaczynać od pozycji trzeciej, więc sami rozumiecie - dla porządku numeracji zaczynam od 1 :)

Końce i początki

To już koniec projektu 365. 
Dostarczył mi wiele radości i równie wiele dni, kiedy miałam ochotę walnąć łbem w ścianę i krzyknąć: "Weno, wróć!".

Nie wiem na ile to widać po zdjęciach, ale poznałam swój aparat o wiele lepiej, niż rok temu. Zaczęłam używać rozmaitych fikuśnych funkcji, o manualnym trybie pracy nie wspomnę. Zaczęłam widzieć tematy w zaskakujących miejscach, robić zdjęcia, jakich nie zrobiłabym wcześniej. Nie wszystkie pojawiły się tutaj, w końcu tu miałam miejsce tylko na jedno. 

Aha, nauczyłam się wybierać jedno zdjęcie z tych dzikich gigabajtów, jakie zawsze pstrykam. Patrząc z perspektywy czasu nie zawsze jestem zadowolona z wyboru tego jednego, ale hej! umiem wybierać, a to duża sztuka. A to niezadowolenie składam na karb tej zmiany sposobu patrzenia, więc postrzegam to jako zjawisko pozytywne.

Nie poznałam tak dobrze teorii, jak zamierzałam. Ten rok był bardzo burzliwy i chyba zrobiłam zbyt wiele planów. Książki czekają w karnym rządku na półce, a kolejny rok przede mną - w końcu to nie wyścig :)

Nie, nie zamierzam zaczynać kolejnego Projektu 365. To bardzo wyczerpujące i czasochłonne doświadczenie. Na dysku czeka na przejrzenie i obrobienie 94 gigabajty zdjęć z 2011 roku - kiedyś muszę się tym zająć. Moja głowa też potrzebuje trochę czasu na regenerację kreatywności :). 

Zamierzałam kontynuować Route365 jako normalny fotoblog, wrzucać tu co jakiś czas zdjęcia z kolejnych wycieczek po domu i okolicach - ale złe mnie podkusiło. Kto mnie obserwuje na G+, ten już wie - wciągnęłam się mianowicie w zbiorowy Projekt52 organizowany przez pewnego fotografa z Australii. Tyle na temat konsekwencji moich postanowień :).

Tak więc Route365 czeka świetlana przyszłość - będzie relacją zarówno z Projektu52, jak też zapisem moich rozmaitych fotograficznych impresji. 

Zostańcie ze mną - każdy lajk, komentarz, blipnięcie pasie moje ego i napędza do dalszych działań, więc nie żałujcie mi :D

Do zobaczenia już za chwilę!

Wasza Tygryziołek 



Ps. Do tej pory uważam pierwsze zdjęcie z Projektu 365 za jedno z najlepszych, jakie zrobiłam w ciągu tego roku. I nie bardzo wiem, jak mam to interpretować :)