6 lutego 2011

27 / 365


Że to zdjęcie wyszło, nie mogę się nadziwić. Wyjrzałam zza biurka, w sypialni świeciło się tylko światło w garderobie, rzucając kolorowe plamki na podłogę i na kota. Aparat stał na statywie, wystarczyło chwycić. Zły obiektyw! Nie ma czasu zmieniać! Ciemno!! Włącznik światła jest nad kotem, jak podejdę - ucieknie! Trudno, robię jak jest. Czas naświetlania: 3,2 s. Dzielny BakSzysz prawie nie drgnął przez cały czas.

Ps. Jak to jest, że kiedy zapomnę zgasić światło, to na bank będzie to jedyna nie energooszczędna żarówka w mieszkaniu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz